Z ziemi włoskiej do Polski, czyli Sky Arrow w Konopiskach
Okazje trzeba chwytać w lot, co dotychczas udawało mi się rzadko. Jednak stojący w Pescarze Sky Arrow w doskonałej kondycji i takiej samej cenie oraz bilet na Ryana za 27 zł dokładnie w to miejsce były niepowtarzalną szansą, której nie można było przegapić. Po przylocie, dwóch dniach szkolenia, papierologii i przygotowań lotu do Polski oraz kolejnych dwóch oczekiwania na pogodę czas był wyruszyć w 1400 kilometrową trasę.
Towarzystwo Embraerów i Airbusów trochę onieśmiela, gdy jest się takim małym wśród takich dużych.
Stąd i mina nietęga przed startem.
Jakoś poszło, dalej spokojny lot wzdłuż wybrzeża Adriatyku.
Italia to piękne widoki..., gdy już opadną emocje.
Na 10-tej Wenecja
Arrivederci Italia! Za Triestem już Słowenia.
Typowy dla Słowenii krajobraz - góry dla orłów i doliny dla VFR.
Krótki postój u węgierskich bratanków i wizyta w austro-węgierskim hangarze.
Najeżony wiatrakami przesmyk między Wiedniem i Bratysławą
Gdzieś między Słowacją i Czechami, coraz ciemniej i pochmurniej, choć balonom w oddali to nevadi
Zabreh, zwykle przyjazny dla polskich pilotów, tym razem uziemił mnie na dwa dni.
Finis coronat opus, w wolnym tłumaczeniu: nareszcie w domu.
... i jeszcze podsumowanie delegacji.
powrót do strony "Fotografia"
powrót do strony głównej